Magiczne dwie kreski na teście ciążowym, choć początkowo będące źródłem radości, z czasem mogą stać się istotą przygnębienia. O ile objawy baby blues pojawiające się po narodzinach dziecka dotykają ponad 60 procent świeżo upieczonych matek i znikają samoistnie, o tyle w przypadku depresji poporodowej nie możemy liczyć na cudowne „ozdrowienie”…
Gdy rodzicielstwo zamiast cieszyć – smuci…
Pojawia się kilka tygodni po porodzie i zamienia czas macierzyństwa w usłaną kolcami drogę, w której smutek, przygnębienie i poczucie winy jest na porządku dziennym. Choć przez niektórych bagatelizowana, nieleczona depresja poporodowa może być śmiertelna – zarówno dla matki, jak i jej nowo narodzonego dziecka. Depresja poporodowa jest jak kameleon. Może przyjmować wiele odsłon. Podczas, gdy u części przejawia się nadmierną troską o zdrowie maluszka, u innych przybiera postać silnej niechęci do dziecka.
Jak sobie z nią poradzić?
Połową sukcesu jest właściwe zdiagnozowanie problemu. Depresja poporodowa często pozostaje w ukryciu. Przez niektórych mylona z przedłużającym się baby bluesem, w skrajnych przypadkach – bagatelizowana przez otoczenie! Podczas, gdy partner jak i rodzina zachwyca się noworodkiem, potrzeby i oczekiwania matki schodzą na dalszy, często odleglejszy plan. Dlatego tak ważnym elementem jest uwrażliwienie najbliższych, co do reakcji na jakiekolwiek niepokojące sygnały ze strony kobiety. W szczególności mężczyzny… Rozmowa, wsparcie w trudnych chwilach, pomoc w opiece nad maluszkiem, aż do zorganizowania wizyt u specjalisty… Wszystkie te czynności w ogromnej mierze znajdują przełożenie w wyjściu z problemu.
Rola lekarza prowadzącego ciążę
Idealnie byłoby, gdyby lekarz ginekolog otoczył swoją pacjentkę wsparciem emocjonalnym, jak i psychicznym – już na etapie ciąży! W dużym zakresie mogłoby to wykluczyć pojawienie się depresji poporodowej. Niejednokrotnie młode matki, przytłoczone nadmiarem obowiązków, stając oko w oko z rzeczywistością, nie zdają sobie sprawy, że tak będzie wyglądać ich życie.
„Masz zdrowe dziecko”, „Nie przesadzaj”, „Zobacz, jak inni mają ciężko”…
Te i inne wyrażenia, jakie niejednokrotnie padają w stronę zrozpaczonej, zdezorientowanej matki, nie pomagają jej wyjść z problemu. Zamiast podnosić na duchu – przytłaczają, utwierdzają w swojej beznadziejności i poczuciu braku zrozumienia. A to właśnie wsparcie partnera i rodziny okazuje się tak kluczową sprawą. Depresja poporodowa to choroba, z którą można wygrać, o ile włączonych w nią zostanie więcej osób.